poniedziałek, 30 stycznia 2012

Marcin Różycki i Angelus

Wczoraj wyczytałam w naszym lubelskim Kurierze, że Marcin dostał kolejną nagrodę za twórczość. Jestem bardzo dumna, bo przecież jestem lublinianką, a ten człowiek reprezentuje nasze miasto. Marcin pomimo swojej choroby walczy uparcie i stara się wszelkimi siłami zrealizować swoje zamierzenia.
Ogromnym wsparciem w tym wszystkim jest Wiola. To kobieta o niesamowitej osobowości,  bardzo oddana wielkiej miłości, która przetrwała już wiele. Jej upór w walce o zdrowie Marcina jest ogromny. Wspiera go na każdym kroku, dba o niego i jest przy nim zawsze.
Bardzo skromna, o spokojnym usposobieniu, o szlachetnym sercu.Ja osobiście własnie tak widzę miłość między dwojgiem dojrzałych ludzi. Przecież gdy człowiek decyduje się na wspólne życie to na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie. Podziwiam ich oboje, bo w dzisiejszym świecie dla wielu ludzi dziwne są takie związki oparte na przyjaźni i dozgonnej miłości. Mało kto wierzy , że tak można. A można!
Ich marzenia są maleńkie dla ogółu ale wielkie dla nich. Najważniejszym marzeniem jest to by mogli do późnej starości razem cieszyć się ze wspólnego życia. Czy to tak wiele?dla nich tak...stojąc w obliczu choroby, z którą walczą. Myślę jednak, że ważne jest w tym wszystkim to że do wszystkiego chcą dojść razem. W takiej miłości to nawet cierpienie i śmierć stają się lekkie, trzymając się za ręce można znieść wszystko.
Ostatnio patrzyłam na nich z zachwytem. Wiola siedziała na krześle głaszcząc czule Marcina po głowie, a on siedząc na fotelu trzymał ją za rękę. Z niej płynęła miłość i troska, a w nim widać było ulgę w bólu, bo mógł najukochańszą kobietę świata dotykać czując jej bliskość.

Marcin został laureatem w kategorii Artysta roku i dostał statuetkę Angelusa, którą odebrała w imieniu Marcina nasza kochana Wiola. Cały artykuł znajdziecie w tym miejscu  na stronie Kuriera Lubelskiego.

SERDECZNIE GRATULUJEMY !!!

Wiola odczytuje podziękowania od Marcina spisane w szpitalu