Od dłuższego czasu dochodzą słuchy, że powstał film o Marcinie. Tak- zgadza się. Publiczność czeka z niecierpliwością na premierę, jak my wszyscy.
Film został ukończony, jednak jego pojawienie się w kinie zależne było od zatwierdzenia materiału przez głównego bohatera.
Pozwolę sobie zacytować fragmenty z artykułów prasowych gdzie ujęte są wypowiedzi autorów / autorki:
"...
We wtorek mieszkańcy Lublina będą mogli
obejrzeć film dokumentalny o legendarnym lubelskim bardzie. Premiera w
Centrum Kongresowym UP ma miejsce niemal równo dwa miesiące po śmierci
artysty.
Początek seansu w Centrum Kongresowym UP o godz. 19.....Dokument o życiu i twórczości Marcina Różyckiego powstał w pół roku. Pierwsze zdjęcia nakręcono w sierpniu ubiegłego roku w przerwie między etapami leczenia.
- To był dwugodzinny wywiad, który jednocześnie był osią całego filmu. Rozmowę tę cała nasza ekipa na pewno zapamięta do końca życia. Marcin miał gorączkę, momentami z trudem formułował zdania, ale mimo to opowiadał o swoim życiu i tylko potwierdzał, że jest naprawdę nietuzinkową postacią - mówi Grażyna Stankiewicz, reżyserka dokumentu.
Film powstał przy wsparciu Lubelskiego Funduszu Filmowego. Związany z LFF Grzegorz Linkowski podkreśla, że bardzo dobrze, że ten dokument powstał, i powinna go obejrzeć nie tylko lubelska widownia. - Nie tylko dlatego, że jest to niesamowita opowieść o niesamowitym człowieku, ale również dla pewnego pomysłu na ten dokument, który konsekwentnie był realizowany.
Jak ów dokument będzie wyglądał? - Film jest autorski. Stworzony z takiej perspektywy, jakiej do tej pory nie było. Na pewno będzie to opowieść o człowieku, którego artyzm będzie uzupełnieniem historii. Staraliśmy się pokazać Marcina w różnych sytuacjach. Uchwyciliśmy zarówno chwile, w których czuł się dobrze, jak i te, kiedy z trudem walczył z chorobą. Uzupełnieniem są rozmowy z jego przyjaciółmi, którzy opowiadają o Marcinie. Niektóre wypowiedzi są dość kontrowersyjne, ale Marcin widział ten film i - co trzeba zaznaczyć - bardzo mu się spodobał. Nie zanegował ani jednej sceny, ani jednej wypowiedzi - dodaje Stankiewicz.
Marcin Różycki przez lata występował w Lubelskiej Federacji Bardów. W 2010 roku wydał solową płytę "Erotyk zza kiosku". Pisał także wiersze. Wydał tomiki "Iluzjonista" i następny pod niezwykle wymownym tytułem "Pan Śmierć". Zmagał się z chorobą nowotworową. Zmarł w sierpniu 2012 roku w wieku 36 lat.
Premiera "La, la, la, la - rzecz o Marcinie Różyckim" odbędzie się we wtorek 23 października w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie o godzinie 19. ..."
artykuł z
"... "La la la la-rzecz o Marcinie Różyckim" w reżyserii Grażyny Stankiewicz, to dokument, który został zrealizowany w koprodukcji OTO Agencja Producencka i AURUM FILM. Powstał również, dzięki wsparciu finansowemu Miasta Lublin ze środków Lubelskiego Funduszu Filmowego. Trwa 52 minuty.
- To była niezwykła realizacja filmu o nietuzinkowym, targanym chorobą i skrajnymi emocjami artyście. Fascynująca podróż w głąb pięknego człowieka - podsumowuje trwającą kilka miesięcy prace przy produkcji reżyser Grażyna Stankiewicz.
Producenci filmu przewidują także pokazy kinowe. Film będzie można obejrzeć między innymi w lubelskim kinie Bajka już w listopadzie. Na tę chwilę nie jest jeszcze znana konkretna data. ..."
..........................................................................
Wszystko fajnie, tylko chciałabym nadmienić, bo chyba warto, że premiera filmu odwlekała się ze względu na małe poprawki jakie chciał wprowadzić Marcin. Było tam kilka rzeczy, które nie podobały się głównemu bohaterowi i poprosił o zmiany. Autorka nie bardzo chciała się zgodzić na to. Po śmierci Marcina, były wywierane naciski na Wiolę Różycką odnośnie autoryzacji. Jednak Wiola spełniła wolę Męża i podpisała dopiero wszystko gdy do filmu wprowadzono poprawki. Dlatego właśnie termin premiery ciągle się przesuwał.
Tak więc nieprawdą jest to co zamieszczone zostało w/w tekście, że " (.)Niektóre
wypowiedzi są dość kontrowersyjne, ale Marcin widział ten film i - co
trzeba zaznaczyć - bardzo mu się spodobał. Nie zanegował ani jednej
sceny, ani jednej wypowiedzi - dodaje Stankiewicz."
Cóż, taka prawdomówność jak u pani Stankiewicz zaczyna być normą by zdobyć choć chwilę poklasku...
ale o tym w następnym wpisie dotyczącym wrażeń po obejrzeniu premierowej emisji.
Pozdrawiam
Aga S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za każde słowo, zaś anonimowe osoby chętne do pozostawienia tu słowa proszę o podpis