Święta...czas pełen magii, spełnienia...
Nie dla wszystkich, bo dla osób odczuwających najbardziej brak osoby Marcina będą to święta pełne smutku. Przy wigilijnym stole w świątecznej zadumie wspomnijmy tego wspaniałego artystę. Bycie poetą, bycie artystą, jest stanem nieoczekiwanym przez
społeczeństwo. Jest czynnością samozwańczą ale jakże wzniosłą.
W ten czas pełen przemyśleń, świątecznych słów
chcę Wam wszystkim życzyć
SPOKOJU SERCA, DUSZY I SZACUNKU DO INNYCH I DO SAMYCH SIEBIE
Cieszcie się miłością, każdą chwilą życia, tak jakby to miał być ostatni moment w Waszym życiu.
"Miłość mi wszystko wyjaśniła
miłość wszystko rozwiązała
dlatego uwielbiam tę Miłość
gdziekolwiek by przebywała(...)"
Spokojnych i rodzinnych Świąt wszystkim życzę i zostawiam Wam kolędę w wykonaniu Lubelskiej Federacji Bardów
Kiedy Marcin miał w głowie nowy pomysł i chciał coś przekazać to znikały wszelkie opory. Siadał i pisał. Często nawet nie zauważał, że blady świt wkradał się przez okno.
Poczucie chwili, ....i jest -kolejny wiersz czy piosenka. I nie ważne o czym czy o kim- zawsze było i jest to prawdziwe.
Operator koparki to też człowiek i też zasłużył na swoją piosenkę tworząc historię.
No i doczekaliśmy się. Film o Marcinie będzie emitowany także w Lublinie. Te informację znalazłam na stronie Fb dotyczącej filmu " La La La La...." Jednak zanim to opublikowałam na Stronie Marcina na Fb, dzięki życzliwości jednej dobrej duszy, wiadomość ta została sprawdzona. Kino Bajka potwierdza, że
15 LISTOPADA O GODZINIE 19.15 ODBĘDZIE SIĘ SEANS FILMU O MARCINIE RÓŻYCKIM.
Nie wiadomo czy będą kolejne seanse, bo pracownik kina nic o tym nie wie. W repertuar na dzień dzisiejszy wpisany jest tylko ten seans. Jak będzie potem? okaże się. Przecież to nie zależy od kina tylko od chęci producentów.
Z tego co wiem kolejne miasta też będą miały swoją premierę i każdy będzie mógł zobaczyć.
"(...) Gdy śpiewam piosenki mojego autorstwa , bardzo często szokuję i wzbudzam w słuchaczach pewnego rodzaju zakłopotanie. Myślę, że kiedy po koncercie wracają do domów, to nie tylko wspominają mnie jako wykonawcę swej własnej egzekucji , ale również zastanawiają się, ile razy w swoim życiu woleli zdusić pewne słowa i na chwilę oddalić od siebie świadomość własnej słabości. Myślę, że w takich chwilach niektórzy mogą mi nawet po cichu zazdrościć łatwości wypowiadania trudnych słów. (...) "
/ Marcin Różycki: fragment z tomiku "ILUZJONISTA"/
Tomik wydany w 2009 roku. Ile prawdziwych i ponadczasowych słów jest w nim zawarte to chyba sami wiecie. Tak właśnie było- po każdym koncercie człowiek miał ciary przez kilka dni na plecach i ciągle myślał o tym wydarzeniu.
Teksty Marcina to bliskość z realną rzeczywistością i ze zwykłym człowiekiem.
W swojej twórczości miał własną ideę: dawać wszystko z siebie publiczności, czytelnikom, poprawiać im humor, a przy okazji odsłaniał kotarę tematów tabu, które często krępują każdego człowieka. Są to tematy egzystencjalne, pokazujące przemyślenia i słabości każdego człowieka. Myślę, że przy okazji Marcin robił to samo z własna psychiką.
Swoimi wierszami trafiał i trafia w dusze każdego czytelnika, a jego wykonanie piosenek opartych na własnej twórczości , ze wspaniałym głosem - przeszywa duszę na wylot wywołując wielkie i bardzo głębokie emocje w słuchaczach.
Każdy człowiek dąży do tego by być dobrym, tylko nie zawsze wybiera te dobre drogi. Trzeba wiele przejść by odnaleźć tę właściwą. Nie trzeba bać się własnych błędów, bo każdy z nich daje nam naukę. Nie ma co żałować tego co było, bo i złe i dobre mają swój cel i nadają sens ludzkiej egzystencji. To wszystko i wiele innych cennych wskazówek wyczytałam w utworach Marcina. Nie wiem jakie jest Wasze zdanie i co Wy odnaleźliście w sobie dzięki temu, że poznaliście twórczość tego artysty, ale myślę, że po części zgodzicie się ze mną. Marcin z niebywałą prostotą i lekkością mówił i pisał o tym wszystkim. Szczerość jaką nas - czytelników obdarzył, otwiera oczy w wiadomych tematach, wiadomych ale jakże często krępujących ludzi. Był normalnym człowiekiem, nigdy nie uważał się za lewitującą gwiazdę. Nie wstydził się własnych słabości i swojego życia. Ośmielę się nawet stwierdzić, że te kontrowersyjne wypowiedzi w filmie "La La La La..." p. Stankiewicz czy też w różnych artykułach o nim, dodają mu wręcz uroku, a to świadczy o jego szczerej normalności w tym jaki był.
Marcin odszedł cieleśnie, ale duchowo jest tu ciągle z nami- w swojej twórczości. I choć pozostawił po sobie w sercach smutek , jednocześnie powstała radość, że możemy mieć go ciągle obok siebie słuchając jego piosenek, oglądając filmiki, czytając jego wiersze i refleksje.
" Audycja szczególna - z udziałem m.in. Wioletty Różyckiej, Jolki Sip,
Katarzyny Bogutyn, Barbary Deutryk, Agnieszki Czyżewskiej, Katarzyny
Michalak, Dariusza Gontarza, Piotra Bogutyna, Maksa Woska, Jacka
Sribniaka, ks. Mirka Ładniaka. Droga Marcina - zwłaszcza ta przemiana
duchowa i wartość życia, które umykało tak szybko, a On nas uczył pokoju. "
Audycja jaka odbyła się 31 października w naszym lubelskim radio wywarła na mnie ogromne wrażenie. Powiem szczerze, że od momentu gdy Marcin odszedł jest to chyba pierwszy taki obraz tego artysty pokazany przez ludzi, którzy od lat byli przy nim tak na serio i znali jego prawdziwość. Ci zaś, którzy znają go krótko malowali także nie inny obraz w wyobraźni słuchaczy.
Po wszystkich artykułach i innych audycjach, tym razem pokazana została inna prawdziwa strona osobowości Marcina. Po niesmaku jaki został po obejrzeniu filmu: "LaLaLa-rzecz o Marcinie Różyckim", ta autorska audycja Ewy Dados dla mnie przyćmiła wszystko co do tej pory było mówione. Jakże inne słowa niż pozostałe, jakże piękne i szczere.
Po wysłuchaniu tego materiału sami możecie zobaczyć jaki był Marcin, spontaniczny facet, bardzo wrażliwy, który bezinteresownie dawał z siebie wszystko innym. Pokorny człowiek, który żył sceną, żył muzyką, żył miłością. To właśnie była jego siła.
Po niedawno emitowanej premierze filmu takie słowa jakie padły w tej audycji to ukojenie dla serc słuchaczy, ponieważ nikt do tej pory nie wspomniał do tej prawdziwości Marcina. Każdy autor publikacji skupiał się na tym jak żył Marcin kiedyś, a nikt nie dostrzegał tego jaką dojrzałość w sobie osiągnął. Myślę, że każdy mógłby się wiele nauczyć. I niech nikt nie myśli, że ta przemiana i dojrzałość Marcina to choroba- O NIE!
Ta ewolucja i przejście w kolejny etap życia to miłość, której szukał całe życie. Szukał, bo nigdy mu do głowy wcześniej nie przyszło, że dawna niezapomniana miłość jest tak blisko i że za chwilę zapuka do drzwi.
"Przebudzenia bywają niewinne i mocno spóźnione.....jak mówi wielki poeta i wyjątkowe zjawisko nie tylko na niwie poetyckiej ale jakiejkolwiek artystycznej , bohater dzisiejszego wieczoru Marcin Różycki..." Tymi słowy swoją wypowiedź rozpoczął Jacek
Sribniak.
Cała audycja i wypowiedzi tych wspaniałych przyjaciół zgromadzonych w studio, z piękną oprawą muzyczną całości spowodowały, że słuchając płakałam. W wieczór, a właściwie w noc poprzedzającą Dzień wszystkich Świętych czułam jakby Marcin siedział z nimi w studio, jakby siedział z nami w pokoju i słuchał. Każde słowa, każda piosenka...to cały On.
Bardzo miło było słyszeć także wypowiedź Igora Jaszczuka. Nie mieszka w Lublinie, ale także wziął udział w tej audycji. Bardzo szczerze opowiadał o jego tej przyjaźni i o tych zmianach jakie zauważył w Marcinie.
"...Marcin był jednym z niewielu diamentów, który sam się szlifował...."
Marcin- artysta przez ogromne A, osiągnął ogromny sukces metafizyczny, sukces oparty na wartościach ponadczasowych, nie mający nic wspólnego z pieniędzmi, bogactwem i sławą. Odszedł jako wielki człowiek- spełniony.
Przez życie przeszedł po różnych drogach, jednak dążył do celu wyciągając nauki z własnych doświadczeń. Dzięki temu powoli dojrzewał. Choroba utwierdziła go w tym wszystkim co rozpoczął wcześniej, to był zwykły kolejny etap, a nie powód do zmian. Przyznam szczerze, że pracując wśród ludzi chorych, a kiedyś także przy konających, zawsze od każdego człowieka dostawałam naukę. Jednak Marcin podchodził do tego wszystkiego zupełnie inaczej. Nigdy nie spotkałam takiego człowieka z takim podejściem do tematu śmierci, chudego ciała wypełnionego niesamowitą siłą i wiarą gdzie podłożem jest gigantyczna miłość.
Jeśli jeszcze ktoś nie słyszał tej audycji to polecam serdecznie . Ja bardzo się cieszę, że tym razem kolejny materiał o Marcinie jest zupełnie inny niż te wcześniej prezentowane. Myślę, że każdy kto miał możliwość osobiście choć chwilę poznać Marcina wie jaki magnetyzm był w tym człowieku i wie jaka siła po nim została dla nas jako dziedzictwo.
Pozdrawiam . Aga S.
Właśnie doczytałam na stronie FB autorów filmu, że : Od 16 listopada będzie można zobaczyć film "La la la la - rzecz o Marcinie Różyckim" w kinie Stylowy w Zamościu.
Wszystkich fanów twórczości Marcina zapraszamy do kina Stylowy :)
Na początek -chciałam wszystkim wyjaśnić, że ani ja jako admin oficjalnej strony Marcina na FB , ani Wiola, ani nikt z bliskich nam osób nie założyliśmy na facebooku profilu o nazwie LA LA LA LA - RZECZ O MARCINIE RÓŻYCKIM. Domyślamy się, że to ktoś z ekipy lub sama autorka.
Tym samym nie bierzemy odpowiedzialności za teksty tam publikowane.
Na premierze oraz na owej stronie była mowa o tym, że w listopadzie film jako pierwsi obejrzą Lublinianie w naszym kinie Bajka. Tym czasem okazuje się, że to Zamość ma pierwszeństwo. Dlaczego?
Film zrealizowany dzięki funduszom miejskim LUBELSKIM, dzięki współpracy z Marcinem i Wiolą, bazując na nazwisku Różycki, a okazuje się, że autorka olała lubelską publiczność. To zemsta za krytyczne spojrzenie tych co już film widzieli? czy pani Stankiewicz teraz będzie szukać poklasku w Polsce bo boi się prawnego linczu w Lublinie?
No przepraszam za mój bulwers, ale tak to widzę. Film po premierze dla Vipów miał być najpierw tu emitowany. Ktoś za przeproszeniem "z gęby dupę robi", ale co się dziwić. Jak zdążyłam już zauważyć u tej pani to norma.
TAK WIĘC JESZCZE RAZ ZAZNACZAM, ŻE OWA STRONA NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z MARCINEM RÓŻYCKIM, Z ADMINISTRATORAMI OFICJALNEJ STRONY NA FB, Z WIOLĄ.
Możemy jedynie udostępniać z tej strony bieżące wiadomości odnośnie filmu, skąd też jest informacja podana na wstępie wpisu.
Nadchodzi czas, kiedy to w szczególny sposób
wspominamy i utrwalamy pamięć o ludziach, którzy odeszli. Właśnie dziś o godz.23 w Radio Lublin Ewa Dados będzie wspominać i
opowiadać wraz z przyjaciółmi o Marcinie Różyckim. Zapraszamy
serdecznie. " Żyjemy dotąd, dopóki pamięć po nas nie zginie.
Audycja szczególna - z udziałem m.in.
Wioletty Różyckiej, Jolki Sip, Katarzyny Bogutyn, Barbary Deutryk,
Agnieszki Czyżewskiej, Katarzyny Michalak, Dariusza Gontarza, Piotra
Bogutyna, Maksa Woskiego, Jacka Sribniaka, ks. Mirka Ładniaka. Droga
Marcina - zwłaszcza ta przemiana duchowa i wartość życia, które umykało
tak szybko, a On nas uczył pokoju.
Tuż po 23.00 zaprasza Ewa Dados
Jeśli zaś Jesteście poza zasięgu fal Radia Lublin to zapraszam na stronę i do słuchania ON-LINE
Jak wiecie, wczoraj odbyła się premiera filmu o
Marcinie. Atmosfera była wzniosła i pełna nieznanych oczekiwań. Sam
film jest być może dobrze zrobiony, w ciekawy sposób. Dokument ten pokazuje
widzowi nie to jaki był akurat Marcin lecz to, że każdy z nas jest
normalnym człowiekiem. Marcin- jako główny bohater-opowiada o sobie, o
poszukiwaniach własnej drogi pełnej radości i smutku, o życiowym biegu
do celu,
realizacji marzeń , z
których nie warto rezygnować.
Jednak brakuje mi tu czegoś w tym filmie. Zamierzenie było słuszne jednak kiepsko wykorzystany został pomysł. Wypowiedzi znajomych Marcina w tym filmie
nie wniosły w mój odbiór nic nowego -pewnie dlatego, że znam jego życie.
Jednak całość dokumentu utwierdziła mnie w tym, że każdy z nas ma
własną drogę w życiu, w czasie której może dokonywać wyborów, nabierać
doświadczeń i sam jest odpowiedzialny za każdy swój dzień szukając sensu
życia. Odniosłam wrażenie, że dość mocno akcentowane były niektóre
tematy z życia Marcina, jakby to one były najważniejsze. Może tylko tak
mi się wydaje, ale jest wiele innych stron tego człowieka, które są
również godne uwagi. Przed końcowymi napisami pojawił się napis o
tym, że Marcin przegrał z chorobą...cóż...dla jednych przegrał, a dla
innych jest to kolejny etap ludzkiej egzystencji, do której
przechodzimy. Jak można wygrać czy przegrać ze śmiercią? nie
wiem...przecież śmierć i tak nadejdzie wcześniej czy później. Czy można
wygrać lub przegrać z chorobą? chyba też nie, bo wyleczysz jedną, a
przyjdzie inna....ale to takie luźne przemyślenia. Myślę, że w tej walce
najważniejszy jest umysł i serce, a to u Marcina nie przegrało na
pewno. Tak czy inaczej w listopadzie dokument ten będzie emitowany w
lubelskim kinie Bajka, a potem rusza w Polskę. Myślę, że każdy sam
wyciągnie własne wnioski i przemyślenia. Warto go obejrzeć, by móc mieć
własne zdanie. Czy film jest godny polecenia?...z resztą
sami zobaczycie.
Podsumowując: film z dobrym pomysłem, nie do końca wykorzystanym, ładny ale merytorycznie kiepski. Coś czego mi brakuje to wątek. Niby tematem jest Marcin jednak odnoszę wrażenie, że myślą przewodnią jest tu fakt, że Marcin pił, bawił się, i zmieniał kobiety jak rękawiczki...nie jego twórczość tylko styl życia jaki prowadził całe wieki temu. Marcin był skromnym człowiekiem, nie obnosił się sukcesami, nie chciałby aby ludzie robili z niego świętego jednak cenił w ludziach szczerość i sam się tym kierował. Zawsze był sobą i mówił o sobie bez zbędnej kokieterii. Jednak uważam, że robiąc materiał jakby podsumowujący artystę nie należy skupiać się na tym co ryzykowne w temacie.
Z tego co czytałam nie
tylko ja odniosłam takie wrażenie, że autorka filmu zbytnio skupiła się
na mało istotnych rzeczach aby zdobyć "swoje pięć minut" i do tego na koszt miasta z wykorzystaniem ludzi, którzy chcieli pomóc.
Od dłuższego czasu dochodzą słuchy, że powstał film o Marcinie. Tak- zgadza się. Publiczność czeka z niecierpliwością na premierę, jak my wszyscy.
Film został ukończony, jednak jego pojawienie się w kinie zależne było od zatwierdzenia materiału przez głównego bohatera.
Pozwolę sobie zacytować fragmenty z artykułów prasowych gdzie ujęte są wypowiedzi autorów / autorki:
"...
We wtorek mieszkańcy Lublina będą mogli
obejrzeć film dokumentalny o legendarnym lubelskim bardzie. Premiera w
Centrum Kongresowym UP ma miejsce niemal równo dwa miesiące po śmierci
artysty.
Początek seansu w Centrum Kongresowym UP o godz. 19.....
Dokument o życiu i twórczości Marcina Różyckiego powstał w pół roku.
Pierwsze zdjęcia nakręcono w sierpniu ubiegłego roku w przerwie między
etapami leczenia.
-
To był dwugodzinny wywiad, który jednocześnie był osią całego filmu.
Rozmowę tę cała nasza ekipa na pewno zapamięta do końca życia. Marcin
miał gorączkę, momentami z trudem formułował zdania, ale mimo to
opowiadał o swoim życiu i tylko potwierdzał, że jest naprawdę
nietuzinkową postacią - mówi Grażyna Stankiewicz, reżyserka dokumentu.
Film powstał przy wsparciu Lubelskiego Funduszu Filmowego.
Związany z LFF Grzegorz Linkowski podkreśla, że bardzo dobrze, że ten
dokument powstał, i powinna go obejrzeć nie tylko lubelska widownia. -
Nie tylko dlatego, że jest to niesamowita opowieść o niesamowitym
człowieku, ale również dla pewnego pomysłu na ten dokument, który
konsekwentnie był realizowany.
Jak ów dokument będzie
wyglądał? - Film jest autorski. Stworzony z takiej perspektywy, jakiej
do tej pory nie było. Na pewno będzie to opowieść o człowieku, którego
artyzm będzie uzupełnieniem historii. Staraliśmy się pokazać Marcina w
różnych sytuacjach. Uchwyciliśmy zarówno chwile, w których czuł się
dobrze, jak i te, kiedy z trudem walczył z chorobą. Uzupełnieniem są
rozmowy z jego przyjaciółmi, którzy opowiadają o Marcinie. Niektóre
wypowiedzi są dość kontrowersyjne, ale Marcin widział ten film i - co
trzeba zaznaczyć - bardzo mu się spodobał. Nie zanegował ani jednej
sceny, ani jednej wypowiedzi - dodaje Stankiewicz.
Marcin Różycki przez lata występował w Lubelskiej Federacji
Bardów. W 2010 roku wydał solową płytę "Erotyk zza kiosku". Pisał także
wiersze. Wydał tomiki "Iluzjonista" i następny pod niezwykle wymownym
tytułem "Pan Śmierć". Zmagał się z chorobą nowotworową. Zmarł w sierpniu
2012 roku w wieku 36 lat.
Premiera "La, la, la, la -
rzecz o Marcinie Różyckim" odbędzie się we wtorek 23 października w
Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie o godzinie 19. ..."
artykuł z
a teraz kolejny artykuł z innej gazety:
"... "La la la la-rzecz o Marcinie Różyckim" w reżyserii Grażyny Stankiewicz,
to dokument, który został zrealizowany w koprodukcji OTO Agencja
Producencka i AURUM FILM. Powstał również, dzięki wsparciu finansowemu Miasta Lublin ze środków Lubelskiego Funduszu Filmowego. Trwa 52 minuty.
- To była niezwykła realizacja filmu o nietuzinkowym, targanym chorobą i
skrajnymi emocjami artyście. Fascynująca podróż w głąb pięknego
człowieka - podsumowuje trwającą kilka miesięcy prace przy produkcji
reżyser Grażyna Stankiewicz.
Producenci filmu przewidują także pokazy kinowe. Film będzie można
obejrzeć między innymi w lubelskim kinie Bajka już w listopadzie. Na tę
chwilę nie jest jeszcze znana konkretna data.
..."
Wszystko fajnie, tylko chciałabym nadmienić, bo chyba warto, że premiera filmu odwlekała się ze względu na małe poprawki jakie chciał wprowadzić Marcin. Było tam kilka rzeczy, które nie podobały się głównemu bohaterowi i poprosił o zmiany. Autorka nie bardzo chciała się zgodzić na to. Po śmierci Marcina, były wywierane naciski na Wiolę Różycką odnośnie autoryzacji. Jednak Wiola spełniła wolę Męża i podpisała dopiero wszystko gdy do filmu wprowadzono poprawki. Dlatego właśnie termin premiery ciągle się przesuwał.
Tak więc nieprawdą jest to co zamieszczone zostało w/w tekście, że " (.)Niektóre
wypowiedzi są dość kontrowersyjne, ale Marcin widział ten film i - co
trzeba zaznaczyć - bardzo mu się spodobał. Nie zanegował ani jednej
sceny, ani jednej wypowiedzi - dodaje Stankiewicz."
Cóż, taka prawdomówność jak u pani Stankiewicz zaczyna być normą by zdobyć choć chwilę poklasku...
ale o tym w następnym wpisie dotyczącym wrażeń po obejrzeniu premierowej emisji.
"...ANIOŁ MÓJ.
WYDAJE MI SIĘ, ŻE JESTEM JEDYNYM Z NIELICZNYCH LUDZI,
W STOSUNKU DO KTÓRYCH PAN BÓG SIĘ PRZEŁAMAŁ I UDOWODNIŁ SWOJE ISTNIENIE,
ZSYŁAJĄC MI W RAMIONA PRAWDZIWEGO ANIOŁA.
KOBIETĘ, KTÓRA NIELUDZKO WRĘCZ POŚWIĘCIŁA SIĘ DLA MEGO ISTNIENIA.
JA W TO WIERZĘ..."
MARCIN RÓŻYCKI.
.........................................................
Fenomenalny, niezwykle utalentowany autor, kompozytor i wykonawca. Jego twórczość emanuje trudną szczerością, ale jakże piękną, która brzmi cały czas w sercach wielu ludzi.
Nie umiem dalej pozbierać słów by napisać co czuję w czasie wiecznej nieobecności Marcina, bo każde słowo nie odda tego w zupełności. Słowa są zbyt małe.
Słucham
cały czas piosenek Marcina i wydaje mi się, że jest w domu z Wiolą lub w
szpitalu. Czas.....on podobno leczy rany i zaciera to co boli.
Przez
te ostatnie dni wiele zobaczyłam wśród ludzi, dużo poczytałam o Marcinie i
wiem jedno- każdy sam ma w głowie jego portret na swój indywidualny
sposób namalowany, na tyle ile go znał.
Przez ten czas zobaczyłam też wiele twarzy, wiele oblicz ludzkich charakterów- jedne bardzo pozytywne, inne...ech...szkoda słów.
Marcin zostawił nam przesłanie, pokazał na swoim przykładzie to co jest bardzo istotne w życiu.
Ale może o tym napiszę innym razem...gdy przyjdzie moment i słowa będą lżejsze.
Uwielbiam
słuchać jego piosenek, jego interpretacji bo ma moc niewyobrażalną. Za
każdym razem gdy go słucham przenoszę się w inny świat. Swoim głosem
potrafi poruszyć każdą wyobraźnię i niezależnie od nastroju utworu robi
to niesamowicie perfekcyjnie. Przepraszam, że nie piszę w czasie
przeszłym, ale dla mnie Marcin będzie żył wiecznie, a jego głos nadal u
wielu zapewne wywołuje takie emocje- więc jest, a nie był...
Tego głosu się nie zapomina, ten głos jest wieczny
Czy można się pożegnać? czy można przygotowac się na to co nieuniknione?
nie mam pojęcia. Do tej pory obserwując ludzi w pracy na onkologii, patrząc na własne doświadczenia związane z odejściem bliskich osób mogę wnioskować, że można przygotować się do tego momentu. Jednak zawsze to dla nas nie będzie odpowiednia pora, nie odpowiednie miejsce i nie odpowiednia osoba, bo chcemy z nią czy z nim żyć jak najdłużej .
Ból jest bardzo głęboki, zwłaszcza dla najbliższych. Marcin chyba był świadomy tego, że to już niedługo, ale do końca wierzył w to, że Bóg pozwoli mu nacieszyć się miłością i choć trochę życiem. Zdążył z Wiolą wziąć ślub, mimo wycieńczenia organizmu dał jeszcze dwa ostatnie wspaniałe koncerty i spędził wspaniałe chwile ostatnich wakacji z rodziną.
Żegnaliśmy go wszyscy z płaczem i z bólem. Tam...na cmentarzu, ciężko było się pozbierać i zrozumieć logikę ludzkiej egzystencji. Człowiek musi tyle przejść by zaraz umrzeć....czy to jest sprawiedliwe?
Marcin nie lubił pożegnań więc cały Lublin i Polska- wszyscy powiedzieliśmy mu CZEŚĆ . On dla nas też przygotował pożegnanie. Ten zaczarowany koncert w czerwcu był podziękowaniem od niego dla nas. Potem koncert w Sopocie. Zdobył się na tyle niesamowiej siły by móc dać siebie widzom i słuchaczom. Do tego dołożył swój najnowszy i ostatni tomik wierszy "Pan Śmierć". Wszystko nam przekazał, jego siła też jest w nas, tak jak i jego słowa.
Marcin jest wzorem godnym do naśladowania. Godnie znosił nie tylko swoje cierpienie ale tez innych,bo pomimo swoich kłopotów zawsze miał czas dla drugiego człowieka.
Artysta i poeta wielkiej klasy. Śpiewał niesamowitym głosem, pisał niesamowitym piórem, kochał niesamowitym sercem i niesamowicie chciał żyć. To wielki poeta o niesamowitej wyobraźni.
Jakże trudno o nim mówić w czasie przeszłym...nie da się, bo wierzę, że on jest tu ciągle z nami .
Do tej pory nie umiem napisać nic o jego pogrzebie, nic nie sklecę z sensem. Miałam tyle słów w głowie, ale gdy przyszło do pisania to nastała pustka.....
Dziś o godz. 13 odbędzie się pożegnanie Marcina dla rodziny. Potem
Marcin zostanie przewieziony do Stalowej Woli. Tam odbędzie się kremacja
o godz. 16. Po wszystkim Marcin wróci tu, do swojego miasta i będzie
czekał na nas wszystkich do czwartku.
Wtedy odbędzie się pogrzeb prawdopodobnie w godzinach popołudniowych i
każdy będzie mógł pożegnać Przyjaciela i Mistrza. Godzinę ceremonii
czwartkowej podam w późniejszym czasie.
Zapalmy świeczki w naszych
domach w tym momencie...dziś o godz. 16, gdy będzie Marcin w Stalowej
Woli i otoczmy go szczerą i ciepłą modlitwą
Dziś w nocy zmarł nasz Marcin Różycki(36 l), najwspanialszy
przyjaciel, wspaniały człowiek i fantastyczny artysta.Przepraszam ale
mam pustkę w głowie by coś napisać
MARCIN, NIE ŻEGNAMY CIĘ....MÓWIMY TYLKO DO ZOBACZENIA!!!!!
" WŁAŚNIE WRÓCILIŚMY, ZMĘCZENI, ALE SZCZĘŚLIWI:) MÓJ MĄŻ JEST KOSMITĄ :D"...
to są słowa Wioli zamieszczone na FB.
Wielu
ludzi patrzyło z niedowierzaniem na ogłoszenie, że w ogóle wyjechali i
to tak daleko. Nawet dostałam wiadomość z pytaniem: czy to żart? Marcin
na prawdę pojechał do Sopotu?
Tak, na serio!!
Z
tego co czytałam na FB koncert był fantastyczny, promowany był
jednocześnie tomik wierszy "Pan Śmierć". Pięknie pod zdjęciami opisała
to DE MAJECZKA nazywając Marcina " PAN SIŁA".
Chyba bardziej celnie nie mogła tego ująć.
Marcin
żyje przekornie ze swoją chorobą, ona mu TAK, a on jej dwa razy więcej
TAK. Czy nie uważacie, że każdy człowiek czy zdrowy czy chory powinien
cieszyć się szczęściem i żyć każdą sekundą w taki sposób by była ona
najpiekniejszą?
Myślę, że od takich ludzi jak państwo Różyccy można się wiele nauczyć.
Pozwoliłam
sobie pokazać Wam zdjęcia od DE MAJECZKI z Gdyni, która miała to
szczęście być na owym koncercie.Jej opisy są genialne i poetyckie, takie
jakie są spotkania z Marcinem. Cytuję więc za autorką:
"Pan Siła"
" 09.07.12...Wczesny Letni
Wieczór...Sopot Atelier...Właśnie tu Czas wstrzymał oddech urzeczony
Siłą Marcina Różyckiego....Anioły swobodnie fruwały po sali.... "
"Zachwycająco Piękne Połączenie Delikatnego Ciała Marcina z Przeogromną Siłą Jego Głosu"
"Przeogromna moc"
Pozdrawiam wszystkich serdecznie w magicznym klimacie
Czasem ludzie wątpią w miłość, często wątpią w marzenia, wątpią także w siebie....ale nie ONI - Wiola i Marcin Różyccy.
5 lipca 2012- ta data będzie dla nas wszystkich symbolem wiary w
miłość, przyjaźń , data owiana magiczną siłą jaka emanuje z tych dwojga
ludzi. Właśnie tego dnia Wiola i Marcin związali się węzłem małżeńskim
już na wieki, a ja chcę ogłosić to światu, by wszyscy uwierzyli w siłę
prawdziwej miłości, która przetrwa wszystko! Nie tylko ja, bo również
media i prasa głoszą o tym radosnym wydarzeniu wszem i wobec!!!!!
Czy
zwróciliście uwagę na moment gdy Wiola nakłada obrączkę mężowi i całuje
ją na jego palcu? może dla wielu to dziwne. Kiedyś, dawno temu i mój
Przemek dziwił się gdy całowałam go w rękę wtulając w nią twarz. To nie
jest nic dziwnego, bo uważam, że w szczerej i prawdziwej miłości nie ma
ograniczeń, nie jest ważne kto kogo całuje po rękach, czy stopach, kto
kogo nosi na rękach...ważne jest by kochać- nie czekając na zyski, ważna
jest przyjaźń dwojga ludzi, ważne jest to czy potrafią być tak na serio
na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie....bo miłość wszystko potrafi i
wszystko rozumie.
Wyczekana chwila przez nich- marzenie, które dzięki ich sile i uczuciom spełniło się już na wieki...
Ślubna
ceremonia była fantastyczna. Panna młoda - anioł w bieli o sercu
potężnym jak dzwon, Pan młody zaś- uparty facet, który nie pozwoli by
cokolwiek zepsuło jego plany i zdeptało marzenia.
W
obecności świadków i zgromadzonych gości złożyli sobie upragnioną
przysięgę małżeńską, choć powiem Wam szczerze, że oni małżeństwem
zostali już wieki temu- gdy ten uparty facet po raz pierwszy ucałował
usta tego anioła. Tak to widzę, bo inaczej ich uczucie nie przetrwało by
tych lat rozłąki, tych wszelkich problemów. Przysięga jest w
prawdziwym słowa znaczeniu PRZYSIĘGĄ. Przypuszczam, że te 21 lat temu
obiecali sobie "coś" w czułych młodzieńczych szeptach, a teraz ich sen
się spełnił, dopełniły się wszystkie ich wspólne marzenia i niech nie
przestają się spełniać!!!!
Teraz
chcę Wam pokazać filmik jaki zrobiłam ze zdjęć i fragmentów video z
aparatu. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony z powodu
publikacji, jeśli tak to proszę zgłaszać do mnie i zdjęcie będzie
usunięte.
Do
filmiku pozwoliłam sobie dodać dwie piosenki Marka Grechuty. Dlaczego
akurat tego wykonawcy? Ponieważ z nim najbardziej kojarzę Marcina, gdy
śpiewał na festiwalu iks lat temu.
Utwory "Nieoceniona" i "Miłość drogę zna" są najbardziej adekwatne do tej wspaniałej uroczystości.
Życzę
Nowożeńcom wszystkiego co najpiękniejsze, wspólnego bicia serca,
wspólnych myśli i by ta siła w nich nie ustała nigdy, bo to właśnie
miłość najszczersza pozwala im przechodzić wszelkie trudy życia.
Ja tam też byłam, miód i wino piłam
.
Zapraszam także na bloga Moje mniam, gdzie znajdziecie kulinarna oprawę imprezy
a szczególne pozdrowienia dla kobiety pełnej energii i niesamowitej siły, która zaraża swoim ciepłem i uśmiechem....dla Halinki
Minęło już kilka dni, a emocje nie opadają. Ciągle jestem pod
wrażeniem tego niesamowitego koncertu. Świętojańska niedziela w dniu Św.
Jana. 24 czerwca , piękna pogoda, słońce...
Przyjechaliśmy
na miejsce po 17 by odebrać rezerwację. Pokrzątaliśmy się
po świeżym powietrzu. W między czasie zakupiłam najnowszy tomik wierszy
Marcina. Kiedy zaczęły schodzić się tłumy, poszliśmy na salę by zająć
miejsca. Usiedliśmy na balkonie co dało nam rewelacyjny widok. Na scenie
trwała próba , publiczność powoli zajmowała miejsca, operatorzy z
telewizji ustawiali sprzęty. Wśród przybyłych tłumnie widzów był też
nasz Pan Prezydent Krzysztof Żuk z rodziną. Było wielu wspaniałych
gości.
Prezydent Lublina (ten Pan w okularach i marynarce w pierwszym rzędzie)
Wiola ustala ostatnie szczegóły
ekipa telewizyjna dostraja sprzęty
publiczność powoli zajmuje miejsca
sala pełna
Koncert prowadziła Ewa Dados, nie wyobrażam sobie takich imprez bez niej.
W
końcu doczekaliśmy się, przygasły światła, a na scenę wyszedł Mistrz,
skromny, wymęczony przez chorobę ale uparty w tym wszystkim i
szczęśliwy...Marcin Różycki.
Jakże
wspaniale było ponownie zobaczyć go na scenie i usłyszeć na żywo jego
głos. Kiedy zaczął śpiewać , łzy płynęły mi po policzkach ze wzruszenia i
z radości. Myślę, że każdy z publiczności zastanawiał się czy da radę
zaśpiewać ale gdy zabrzmiał pierwszy ton jego głosu wiem, że wszystkie
wątpliwości się rozwiały.
Po tak wspaniałym wstępie przyszła kolej
na zaproszonych gości , którzy fenomenalnie zaśpiewali kilka utworów z
repertuaru Marcina. Sam autor był pod ogromnym wrażeniem, bo nigdy dotąd
nie miał sposobności usłyszeć innych interpretacji własnej twórczości
poza swoim wykonaniem.
Niesamowitym przeżyciem dla nas wszystkich
był występ w duecie z Marcinem, jego muzy i największej miłości- Wioli-
już niebawem Różyckiej. Tak, tak...nie muszę już tego trzymać w
tajemnicy, bo mówi się o tym w telewizji, w prasie i ogłosił to sam
Marcin. Piosenka "Spowiedź" o niesamowitych słowach i muzyce z
delikatnym, czystym i nieskalanym żadną nauką głosem Wioli nabrała
jeszcze bardziej magicznego brzmienia, a jak pod koniec włączył się
Marcin ze swoim silnym i dźwięcznym głosem to ja znowu wymiękłam i
wyjęłam kolejną chusteczkę by obetrzeć łzy.
Posłuchajcie sami...coś pięknego
fot. radio Lublin
Marcin, Ewa Dados i Janka-córcia Wioli
Ela Kalinowska i Marcin
Marcin i Dariusz Tokarzewski
Ela Kalinowska i Marcin
Autografom dla wielbicieli nie było końca (fot. A. Multan)
Owacjom na stojąco nie było końca. Marcin i Wiola...dwa Anioły...Pięknie
zaśpiewali razem, to było niesamowite przeżycie dla nich, ale i dla
nas. Każdy występ od początku koncertu dodawał Marcinowi sił. Pomimo
choroby jego poczucie humoru pozostało niezmiennie. Kolejni wykonawcy
zadziwiali artystę swoją młodzieńczą charyzmą, bo przecież nie jest
łatwo śpiewać piosenki, w tekstach których jest cały ogrom przeżyć
autora w dodatku w jego obecności. Muszę Wam powiedzieć, że wśród
zaproszonych wykonawców, największe wrażenie wywarł na mnie Dariusz
Tokarzewski z zespołu VOX oraz występ Eli Kalinowskiej, absolwentki
Wydziału Artystycznego UMCS , która oprócz "Nie wierzę", zaśpiewała
piosenkę do tekstu z nowego tomiku " Nocą nie ma Boga". Nawet Marcin był
wzruszony, a Ela zrobiła to fenomenalnie. Genialne dla mnie było
także zaśpiewanie przez Marcina słynnego "Lalalala" gdzie w chórku
wystąpiły Ewa Dados, Janka- córcia Rygalik, oraz Wiola.
A tu już filmik z piosenką z wspaniałym chórkiem i finał pełen wrażeń.
Każdy chciał by ten koncert trwał i trwał w nieskończoność, nie
chcieliśmy by Marcin schodził ze sceny ale widać było, że sporo energii i
całe swoje serce włożył w ten koncert. Jakże było wielkie nasze
zdziwienie gdy po koncercie zobaczyliśmy gigantyczną kolejkę po
autografy Marcina. Pomimo tego, że czuł się bardzo wycieńczony został
dla swojej publiczności, która jest jego przyjacielem by móc podpisać
swój tomik wierszy "Pan Śmierć". Ja oczywiście autograf też otrzymałam z
dedykacją dla mnie i Przemka. Można to było załatwić prywatnie ale
uważam, że ten czas, klimat koncertu i miejsce były odpowiednie.
Obiecany filmik finałowy
Nie wiem czy mój wpis oddaje całe emocje tego co przeżyłam na tym
koncercie. Wierzcie mi, pisząc to mam zaszklone oczy i gęsią skórkę z
wrażenia.
Odnośnie tomiku, swoje wrażenia opiszę w oddzielnym wpisie, bo wiersze
są niesamowite i bardzo wewnętrzne pełne egzystencjalnych przemyśleń.
Jest tam też piękny wiersz Wioli....ale o tym już wkrótce..
Od siebie powiem Wam tyle, że poza tym ile siły i energii dał ten
koncert Marcinowi, to ważne jest też i to ile siły i wiary w to co
zdawałoby się niemożliwe dał nam wszystkim Marcin.
Dziękujemy!
Dziękuję Wam, że dotrwaliście do końca tego długiego wpisu. Serdecznie pozdrawiam
Nasz Marcin od ponad roku zmaga się z nawrotem choroby nowotworowej.
Wiola jest przy nim i wspiera go gorącym uczuciem, przyjaźnią, miłością.
Takich ludzi jak oni nie ma drugich na świecie.
Radio Lublin organizuje właśnie koncert .
24 marca o godzinie 18.00 w
Studiu Muzycznym Radia Lublin przy ul. Obrońców Pokoju 2 rozpocznie się
'Koncert dla Marcina'. Cały dochód z koncertu przeznaczony będzie na
leczenie i rehabilitację Marcina. Bilety w cenie od 30 zł do 100zł do zakupienia w sklepie muzycznym "na księzycu" lub przed koncertem.
Wystąpią
w nim: Budka Suflera, Lubelska Federacja Bardów, Zespół Marcina
Różyckiego, Londyn, Orkiestra św. Mikołaja, zespół Bracia. Zagrają
również artyści z 'Krainy Łagodności': Katka Kotecka, Bazia Deutryk,
Jacek Kadis, Dzidka Muzolf, Magda Turowska, Monika Parczyńska.
Organizatorami koncertu są: Budka Suflera Production i Stowarzyszenie Przyjaciół Radia Lublin.
Koncert objął honorowym patronatem Krzysztof Żuk, Prezydent Miasta Lublin.
Wiola ma także dla wszystkich coś
do przekazania. Jej prośba jest ogromna, zanim ktoś napisze czy
rozpowszechni jakieś wieści- niech najpierw sprawdzi wiarygodność.
" Marcin od czwartku toczy bardzo trudną i cholernie nierówną walkę,ale ŻYJE i walkę tę wygra!!! ...
Fakt wycieku informacji ze szpitala ,to już inna sprawa,ale poskutkował tym ,że zrobiono Marcinowi ,,ostatnie pożegnanie'' ..."
Zapach starych cegieł
Szarego podwórka
Mokra brudna trawa
Rupiecie na kółkach
Płacz małego dziecka
I starej hrabiny
Dziecka płacz do mleka
Starej do morfiny
Rude ogrodzenie
I martwa kałuża
W bramie stygnie ciało
Pijanego stróża
Śmietnik pospolity
Dom czarnego kota
Okna bez miłości
Za nimi ślepota
Moje zimne drzewo
Na nim puchacz straszy
Obok piaskownica
Tak niewiele znaczy
...........................................................................
Modlitwa wieczorna Krystyny W.
W imię ojca i syna
Pragnę z serca całego
By Jaślarska dożyła
Tylko dnia jutrzejszego
W imię matki najświętszej
Pragnie cała ma dusza
By Jaślarskiej małżonek
Jutro już się nie ruszał
Dla ich dzieci w przytułku
Niech już miejsca nie będzie
Za co wpłacę na tacę
I dołożę w kolędzie
Sto zdrowasiek odmówię
By rodzina ich cała
Niespodzianie o świcie
Raka trzustki dostała
Niech Jaślarskich nawiedzą
Jakieś plagi nieznane
Niech lekarstwa nie będzie
Na te ścierwa jebane
W imię radia świętego
Na kolanach odpowiem
W ojcu mam dyrektora
W bogu ojca połowę
...............................................................
WRACAM DO DOMU
Wracam do domu trzy gramy złomu za serce mnie ściska
Czy mnie po pysku w formie ukłonu czy też kopsnie mi pyska
Samego siebie w tej szorstkiej chwili raczej nie jestem pewien
Takie powroty są niewygodne bo działają jak narkotyk
Po prostu nędza, tak tylko mruczę, że mnie życie nie oszczędza
żadnych kolorów, a bez kolorów to niewiele do wyboru
Nie jestem pewien, że mnie kolesie rozbujali na melinie
Nie na zabawie ale przy bardzo gorzkiej kawie w Krasnymstawie
Jestem wstawiony więc już od furtki dla mej żony ślę ukłony
Nieważny skutek ważne by nocą chociaż otrzeć się o sutek
Jak każdy facet nim jej wyjaśnię to wzorowo się rozpłaczę
Musi zrozumieć przecież inaczej nie umiem
Wydanie "Akcent" Dom Książki Księgarnia,
ul. Bernardyńska 8
20-109 Lublin, tel. 081 532-78-27
Salon sprzedaży "Empik",
ul. Lipowa, Galeria "Plaza"
20-024 Lublin, tel. 081 534-36-98
Lubelskie Centrum Książki,
ul. Wieniawska 3
20-071 Lublin, tel. 081 532-54-41>
Słone spojrzenia rozstąpiła się ziemia
Bo chcę pić
W tym stanie nic nie zmienię drętwe skupienie karze śnić
Cudownie gaśnie światło tym w górze nie jest łatwo żyć
Ref. Ziemia święta choć przeklęta jest
tak ponętna kiedy życia kres
Ktoś przyjdzie z tacą wtedy hojnie zapłacą
Za me sny
Ktoś zauważy że mi w kwiatach do twarzy
Potem łzy
Dziecię zakwili czas cierpienia umili
Przyszłych dni
Ref. Ziemia święta choć przeklęta jest
tak ponętna kiedy życia kres
Wierny na zawsze świętej ziemi pod płaszczem
Grzesznych dróg
Tak jak w teatrze każdą rolę czas zatrze
I na bruk
Niczyją będzie winą że resztę zimą zgarnie pług
Ref. Ziemia święta choć przeklęta jest
tak ponętna kiedy życia kres
Zwykle są długie więc pożegnań nie lubię
Mówię cześć
Wczoraj wyczytałam w naszym lubelskim Kurierze, że Marcin dostał
kolejną nagrodę za twórczość. Jestem bardzo dumna, bo przecież jestem
lublinianką, a ten człowiek reprezentuje nasze miasto. Marcin pomimo
swojej choroby walczy uparcie i stara się wszelkimi siłami zrealizować
swoje zamierzenia.
Ogromnym wsparciem w tym wszystkim jest Wiola.
To kobieta o niesamowitej osobowości, bardzo oddana wielkiej miłości,
która przetrwała już wiele. Jej upór w walce o zdrowie Marcina jest
ogromny. Wspiera go na każdym kroku, dba o niego i jest przy nim zawsze.
Bardzo
skromna, o spokojnym usposobieniu, o szlachetnym sercu.Ja osobiście
własnie tak widzę miłość między dwojgiem dojrzałych ludzi. Przecież gdy
człowiek decyduje się na wspólne życie to na dobre i złe, w zdrowiu i
chorobie. Podziwiam ich oboje, bo w dzisiejszym świecie dla wielu ludzi
dziwne są takie związki oparte na przyjaźni i dozgonnej miłości. Mało
kto wierzy , że tak można. A można!
Ich marzenia są maleńkie dla
ogółu ale wielkie dla nich. Najważniejszym marzeniem jest to by mogli do
późnej starości razem cieszyć się ze wspólnego życia. Czy to tak
wiele?dla nich tak...stojąc w obliczu choroby, z którą walczą. Myślę
jednak, że ważne jest w tym wszystkim to że do wszystkiego chcą dojść
razem. W takiej miłości to nawet cierpienie i śmierć stają się lekkie,
trzymając się za ręce można znieść wszystko.
Ostatnio patrzyłam na
nich z zachwytem. Wiola siedziała na krześle głaszcząc czule Marcina po
głowie, a on siedząc na fotelu trzymał ją za rękę. Z niej płynęła
miłość i troska, a w nim widać było ulgę w bólu, bo mógł najukochańszą
kobietę świata dotykać czując jej bliskość.
Marcin został laureatem w kategorii Artysta roku i dostał statuetkę
Angelusa, którą odebrała w imieniu Marcina nasza kochana Wiola. Cały
artykuł znajdziecie w tym miejscu na stronie Kuriera Lubelskiego.
SERDECZNIE GRATULUJEMY !!!
Wiola odczytuje podziękowania od Marcina spisane w szpitalu