Kiedy Marcin miał w głowie nowy pomysł i chciał coś przekazać to znikały wszelkie opory. Siadał i pisał. Często nawet nie zauważał, że blady świt wkradał się przez okno.
Poczucie chwili, ....i jest -kolejny wiersz czy piosenka. I nie ważne o czym czy o kim- zawsze było i jest to prawdziwe.
Operator koparki to też człowiek i też zasłużył na swoją piosenkę tworząc historię.
A czemu nie ufać Anonimie ? "Gospodyni"pisze same dobre,fajne rzeczy o Marcinie, jego twórczości samo to,że chciało się jej dla mnie,dla fanów stworzyć taki blog to tylko się chwali :)
No właśnie! jakie to smutne, że zawsze artysta, który umiera jest wielki i wyjątkowy i jego twórczość wspaniała same zachwyty... ale kiedy żyje i tworzy pies z kulawą nogą go nie chwali ot sobie jest jakiś tam... anonimowy... oj czemu tak jest? Ale po śmierci WIELKI! Oj smutne
Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Twórczość Marcina przez wielu z nas, szarych ludzi była doceniana już wcześniej. Jestem pewien, że gdyby znalazł się ktoś medialny i rozpowszechniłby tego artystę, jego piosenki brzmiały by w radio, zaś tomiki z wierszami były by ciągle w dodruku. Pozwolę sobie zgodzić się z dość powszechnym i wiadomym stwierdzeniem: KAŻDY Z NAS GDY UMRZE DOPIERO WTEDY BĘDZIE DOCENIANY. A w przypadku artysty to właśnie jest wyjątkowość, bo żyje wiecznie przez swoją twórczość. Pozdrawiam. Krzysztof -Gdańszczanin
Ja myślę,że to raczej funkcjonuje zasada, że o zmarłych źle się nie mówi...Co nie zmienia faktu, że zgadzam się ze wszystkimi dobrymi słowami o p. Różyckim. Ja zastanawiałam się nad fenomenem p.Różyckiego jako artysty...Może osoby,które Go znały osobiście wiedzą, czy zależało Mu na tzw. karierze. pozdrawiam Iwona z Kraśnika
Na tyle ile znałam Marcina osobiście mogę powiedzieć, że raczej nie był typem karierowicza. Dla niego samo tworzenie, pisanie i wyrażanie siebie w wierszach było bardzo ważne, a nie to być obnosić się ze sławą. Ja na tym blogu skupiam się bardziej nad tym fenomenem o którym piszesz Iwona,nad duszą i wizerunkiem artystycznym Marcina.
Trzeba poznać bardzo dobrze drugiego człowieka by za nic darzyć go podziwem. Ja to jestem Ja-a nie "Wam", a o Twoje zaufanie zaś nigdy nie prosiłam, ale cieszę się, że masz swoje zdanie-szkoda, że anonimowo, choć nie trudno się domyśleć. Rozejrzyj się dookoła- nie szkoda Ci życia na jadowitość?
wystarczy, że zjedziesz kursorem na dół. Tam jest taki podglądacz, kto skąd, o której godzinie z jakiej lokalizacji i IP komputera wchodzi. Można to porównać z Facebookiem i wszystko jasne. Nigdy nie znosiłam obłudy, dlatego na moim blogu wolę wiedzieć co się dzieje, bo niektórych ludzi nie zmienię. Pozdrawiam anonimie Z.
Nie znałem tej piosenki. Pierwszy raz ją słyszę i jest super. Co do anonima (jak mówisz Aga wiadomego) to Jesteś spoko babka skoro się asekurujesz przed takimi odważniakami. Trzymaj się i nie dawaj się trollom. Ukłony ze Świdnika. Tomek
JESTEM WIELBICIELKĄ TWÓRCZOŚCI MARCINA, PODZIWIAM JEGO SYNA-MACIEJA, ALE WAM CHYBA NIE UFAM...
OdpowiedzUsuńA czemu nie ufać Anonimie ?
Usuń"Gospodyni"pisze same dobre,fajne rzeczy o Marcinie, jego twórczości
samo to,że chciało się jej dla mnie,dla fanów stworzyć taki blog to tylko się chwali :)
No właśnie! jakie to smutne, że zawsze artysta, który umiera jest wielki i wyjątkowy i jego twórczość wspaniała same zachwyty... ale kiedy żyje i tworzy pies z kulawą nogą go nie chwali ot sobie jest jakiś tam... anonimowy... oj czemu tak jest? Ale po śmierci WIELKI! Oj smutne
UsuńNie zgadzam się z tym twierdzeniem. Twórczość Marcina przez wielu z nas, szarych ludzi była doceniana już wcześniej. Jestem pewien, że gdyby znalazł się ktoś medialny i rozpowszechniłby tego artystę, jego piosenki brzmiały by w radio, zaś tomiki z wierszami były by ciągle w dodruku. Pozwolę sobie zgodzić się z dość powszechnym i wiadomym stwierdzeniem: KAŻDY Z NAS GDY UMRZE DOPIERO WTEDY BĘDZIE DOCENIANY. A w przypadku artysty to właśnie jest wyjątkowość, bo żyje wiecznie przez swoją twórczość. Pozdrawiam.
UsuńKrzysztof -Gdańszczanin
Ja myślę,że to raczej funkcjonuje zasada, że o zmarłych źle się nie mówi...Co nie zmienia faktu, że zgadzam się ze wszystkimi dobrymi słowami o p. Różyckim.
UsuńJa zastanawiałam się nad fenomenem p.Różyckiego jako artysty...Może osoby,które Go znały osobiście wiedzą, czy zależało Mu na tzw. karierze.
pozdrawiam
Iwona z Kraśnika
Na tyle ile znałam Marcina osobiście mogę powiedzieć, że raczej nie był typem karierowicza. Dla niego samo tworzenie, pisanie i wyrażanie siebie w wierszach było bardzo ważne, a nie to być obnosić się ze sławą. Ja na tym blogu skupiam się bardziej nad tym fenomenem o którym piszesz Iwona,nad duszą i wizerunkiem artystycznym Marcina.
UsuńTrzeba poznać bardzo dobrze drugiego człowieka by za nic darzyć go podziwem. Ja to jestem Ja-a nie "Wam", a o Twoje zaufanie zaś nigdy nie prosiłam, ale cieszę się, że masz swoje zdanie-szkoda, że anonimowo, choć nie trudno się domyśleć. Rozejrzyj się dookoła- nie szkoda Ci życia na jadowitość?
OdpowiedzUsuńwystarczy, że zjedziesz kursorem na dół. Tam jest taki podglądacz, kto skąd, o której godzinie z jakiej lokalizacji i IP komputera wchodzi. Można to porównać z Facebookiem i wszystko jasne. Nigdy nie znosiłam obłudy, dlatego na moim blogu wolę wiedzieć co się dzieje, bo niektórych ludzi nie zmienię. Pozdrawiam anonimie Z.
UsuńNie znałem tej piosenki. Pierwszy raz ją słyszę i jest super. Co do anonima (jak mówisz Aga wiadomego) to Jesteś spoko babka skoro się asekurujesz przed takimi odważniakami. Trzymaj się i nie dawaj się trollom.
OdpowiedzUsuńUkłony ze Świdnika. Tomek
Anonim ahh..
OdpowiedzUsuńJesteś jednak wyjątkowo prosty.
Marcinku.. klasa do samego końca, dziękuję za ostatni koncert i morze..
Zawsze byłeś z nami i byliśmy u ciebie..
Głowa do góry!
Pozdrowienia
kurcze zostałam Tu zaproszona, słucham tej piosenki i....pomilczę:)
OdpowiedzUsuńdorota